Dobrze mi się haftowało ten wisior. Miał być upominkiem dla przesympatycznej osoby, więc dużo w nim mojej radości z jego tworzenia. Elegancki, stonowany (na ile to możliwe przy tak migoczących materiałach), ale nie pozwalający przejść obok właścicielki obojętnie. Zdjęcia oczywiście robione w biegu, telefonem (kiedy ja się nauczę znajdować czas na porządną sesję swoich prac?), nie oddają pełni koloru szmaragdowych koralików i błysku srebrnych. Zawieszony na koralikowo-perłowym sznurze. Spodobał się:)
szklane koraliki Toho i Preciosa, perełki Swarovskiego,
barwione szkło i sztuczne, szare perły
barwione szkło i sztuczne, szare perły
Wygląda na to, że lubię turkus
Dawno, dawno, prawie rok temu, gdy jeszcze kawę piłam z mlekiem, rozpuszczając w niej kostka po kostce czekoladę, a w mojej szafie było dużo brązowych i morskich, turkusowych, akwamarynowych rzeczy - wymyśliłam sobie bransoletkę. Miała być smakowita i pasować
do wszystkiego. Tzn. do wszystkiego, co lubiłam wtedy nosić:)
szklane koraliki Toho i dużo pereł
Znajomi dziwią się trochę, gdy mówię, że "siadłam i coś zrobiłam". "Jak to siadłaś i zrobiłaś?
Tak po prostu?". Ano, tak po prostu. Czasami zaczyna się od projektu, zmian na papierze, testowania kolorów, dobierania wielkości, 2 prototypów.. A czasem po prostu "siadam
i robię", jakby robiło się samo:)
Kawę piję teraz wyłącznie czarną, ale nadal mam w szafie dużo brązowych i morskich, turkusowych, akwamarynowych rzeczy.
I bransoletka nadal pasuje mi do wszystkiego:)
Koliber
To był upalny dzień, w zasadzie taki do siedzenia w cieniu, z oszronioną szklanką w dłoni. Taką pogodą zachwycone są chyba tylko kolibry. Zawsze chciałam je zobaczyć na żywo, nie w ZOO, ale w parnym, tropikalnym lesie, pełnym zapachów i dźwięków. Oszałamiająco zwinne, kolorowe, migoczące w słońcu..
szklane koraliki Toho, woskowany sznur, barwione szkło i sztuczne perły
Jin-Jang
Skończyłam wczoraj srebrno-szmaragdowy wisior (z intencją upominkową) i przypomniały mi się początki mojego koralikowego szaleństwa. I jedyne koralikowe kolczyki, które u mnie zostały i które noszone dają mi niesamowitą energię.
Pamiętam, że chciałam po prostu przetestować nową technikę, obłożyłam się filcem i koralikami i.. zaczęłam się całkiem dobrze bawić:) Jeszcze wtedy nić, a nie żyłka. Jeszcze obszywanie trochę nierówne.
Nie planowałam tego, co powstało. Zrobiły się jakby same, jakby tylko czekały gdzieś za rogiem na dogodny moment na pojawienie się i zawiśnięcie w moich uszach.
Już wiedziałam, że to początek prawdziwej przyjaźni;)
Nie planowałam tego, co powstało. Zrobiły się jakby same, jakby tylko czekały gdzieś za rogiem na dogodny moment na pojawienie się i zawiśnięcie w moich uszach.
Już wiedziałam, że to początek prawdziwej przyjaźni;)
szklane koraliki Toho i Preciosa, perełki Swarovskiego
oraz co tam miałam pod ręką
oraz co tam miałam pod ręką
Amen, problem z podstronami jest jednak taki, że na stornie tzw "głównej" wklej obrazek i link do tej podstrony, bo inaczej można nie zabłądzić ;)*
OdpowiedzUsuńJuż:)
OdpowiedzUsuńDzielna dziewczynka!
OdpowiedzUsuń